Zachęcamy do przeczytania artykułu w dzienniku Gazecie Prawnej dotyczącego szkolnictwa zawodowego, w którym Jolanta Kosakowska, ekspert Związku Rzemiosła Polskiego mówi o potrzebie kształcenia zawodowego bezpośrednio w firmach i o przyczynach zniechęcenia samych pracodawców przed przyjmowaniem młodych ludzi na naukę zawodu.


 Zgodnie z zapowiedziami minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej rozpoczynający się rok szkolny będzie poświęcony właśnie szkolnictwu zawodowemu, które obecnie jest mocno zaniedbane.
Rynek cierpi na brak fachowców, a tych może zapewnić szkoła zawodowa współpracująca z pracodawcą. Wiceminister Sławecki dodaje, że z przeprowadzonych przez resort badań wynika, że egzamin zawodowy zdają głównie ci uczniowie, którzy brali udział w praktykach.


A pracodawcy zaczynają wycofywać się z kształcenia fachowców. Powód? Otrzymują za małe wsparcie od rządu.
Jolanta Kosakowska, dyrektor zespołu oświaty zawodowej i problematyki społecznej Związku Rzemiosła Polskiego w wypowiedzi dla dziennika, wyliczyła, że w 2010 r. rzemieślników kształcących uczniów było 26,6 tys. W 2013 r. zostało ich już tylko 24,7 tys. Z roku na rok ich liczba się zmniejsza. Dodaje, że z kształcenia uczniów często rezygnują bardzo dobrze wyposażone zakłady. Nie chcą ponosić kosztów i strat, np. w związku z popsuciem maszyny, co wiąże się z przestojem w firmie.


Ekspert ZRP twierdzi, że na tym, iż coraz więcej osób nie przystępuje do egzaminu zawodowego, również tracą sami pracodawcy. – Uczeń może odbyć kształcenie w firmie, ale pieniądze za trzy lata jego edukacji przedsiębiorca otrzyma dopiero wtedy, gdy absolwent podejdzie do egzaminu i go zda. Jeśli te osoby nie podejmują takiego wysiłku, pracodawca traci nakłady, które przeznaczył na ich naukę – podkreśla Jolanta Kosakowska.


- Zdaniem związku uczniowie powinni mieć obowiązek podchodzenia do egzaminu zawodowego. W tej sprawie szykujemy wystąpienie do MEN. Młodzi ludzie nie zawsze zdają sobie sprawę, jak wiele tracą, dlatego system powinien wymagać, aby egzamin był obowiązkowy – uważa Kosakowska.